Co za końcówka meczu! Heroiczne zwycięstwo Jagiellonii, zadecydował gol w 94. minucie
Górnik Zabrze zaskakująco dobrze radzi sobie w Ekstraklasie pod wodą Jana Urbana, więc to właśnie śląski zespół był uznawany za faworyta ostatniego starcia 21. kolejki Ekstraklasy.
Piotr Krawczyk wyprowadził Górnika Zabrze na prowadzenie
Pierwsza połowa potwierdziła tę tezę. Co prawda jako pierwsi zaatakowali goście, ale już po kilku minutach gospodarze przejęli kontrolę nad spotkaniem. Z czasem ich panowanie nad boiskowymi wydarzeniami stawało się coraz bardziej widoczne, a akcje coraz groźniejsze. Najwięcej problemów Dumie Podlasia sprawiał duet Nowak-Podolski. Ich akcje zawsze wprawiały rywali w nerwowość.
Mało brakowało zresztą, aby po dwóch kwadransach po akcji tych dwóch zawodników padła bramka, lecz wtedy mistrz świata z 2014 roku uderzył prosto w Alomerovicia. Kilka minut później byłego napastnika reprezentacji Niemiec wyręczył kolega z ataku, czyli Piotr Krawczyk. Nowak rozegrał akcję do prawego boku, a stamtąd Dadok posłał idealne płaskie podanie do napastnika. Ten zaś miał przed sobą pustą bramkę, więc wyprowadził Górnika na prowadzenie. Ten sam zawodnik mógł podwyższyć wynik starcia jeszcze przed przerwą, ale podobnie jak Podolski trafił w bramkarza w dogodnej sytuacji.
Jagiellonia wróciła do gry dzięki Tomasowi Prikrylowi
Dopiero w drugiej połowie goście zaczęli atakować bardziej zuchwale. Zanim jednak to przyniosło jakikolwiek efekt, zmarnowali kilka ciekawych akcji oraz kontr. Niemniej ich starania w końcu zamieniły się w bramkę wyrównującą. Po dłuższym oblężeniu pola karnego zabrzan w końcu futbolówka trafiła do Tiru, ten zgrał ją do Prikryla, a Czech pokonał Bielicę.
Dopiero kilka minut po tym ciosie Górnik dał radę się otrząsnąć, a znakomitą akcję przeprowadził Manneh. Pomocnik minął w dryblingu kilku przeciwników, podał futbolówkę do Nowaka, ten przelobował golkipera i… Nic, gola nie było, bo nagle przed linią bramkową pojawił się Pazdan i wybił futbolówkę tak daleko, jak tylko się dało. Po chwili ten sam defensor zablokował uderzenie Janży, więc z pełnym przekonaniem można napisać, że uratował zespół przed porażką.
Nikt jednak nie powstrzymał ani Prikryla, ani Struskiego, kiedy w 94. minucie przeprowadzali akcję na wagę zwycięstwa Dumy Podlasia. Młodzieżowiec wykorzystał doskonałe dośrodkowanie skrzydłowego i przypieczętował triumf Jagiellonii w samej końcówce spotkania.